martinoff martinoff
592
BLOG

Rewolucja w sądeckim PiSie?

martinoff martinoff Polityka Obserwuj notkę 1

Powoli emocje związane ze zjazdem sądecko-podhalańsko-gorlicko-limanowskim PiS opadają. Pora zatem na chłodną kalkulacje i spokoje przyjrzenie się sytuacji w partii, która w okręgu wyborczym nr 14 cieszy się niemalejącym i miażdżącym poparciem  od początku swojego istnienia.

O ile zaraz po zjedzie sprawozdawczo-wyborczym trudno było zdobyć jakiś konkretny komentarz od polityka-uczestnika zjazdu, poza wyuczonym, że wszystkie procedury zostały zachowane, nic się nie stało, wszyscy popieramy prezesa Kaczyńskiego, to teraz zbierając do kupy liczne wywiady możemy już zobrazować sytuacje w okręgu nr 14.

A sytuacja jest dynamiczna i zapowiada wręcz rewolucyjne moim zdaniem zmiany.

Przypomnę, że zaczęło się od decyzji prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który na początku listopada desygnował wiceministra finansów Wiesława Janczyka na szefa regionalnych struktur partii obejmujących byłe województwo nowosądeckie, gdzie PiS cieszy się poparciem sięgającym w niektórych gminach 70%.

Dotychczasowy szef, senator Stanisław Kogut, który przejął szefowanie po przejściu Arkadiusza Mularczyka do Solidarnej Polski,  nie chciał się z tą decyzją pogodzić. Oczywiście jak przystało na wytrawnego polityka Kogut nie krytykował wprost prezesa Kaczyńskiego, wiedział bowiem czym taka otwarta krytyka się skończy, ale w licznych wywiadach przez zjazdem i po dawał do zrozumienia, że PiSowi oddał serce i jest mocno rozczarowany decyzją Kaczyńskiego, nieprzedłużającej mu szefostwa.

Dotychczas wydawało się, że Janczyk stanowi podporę Koguta. Bowiem na konferencjach prasowym z udziałem prominentnych polityków PiS, Janczyk często siedział cicho nie zgłaszając się do zabierania głosu. Dopiero interwencje Koguta, ucinające wypowiedzi innych polityków i zapraszające Janczyka do wypowiedzenia się sprawiły, że Janczyk w ogóle wypowiedział się podczas konferencji.

Może zatem dziwić powierzenie kierowania dużej struktury człowiekowi, który dotychczas unikał politycznych walk, zabierania głosu i uchodził raczej za eksperta od finansów. Być może wytłumaczeniem powierzenia kierowniczej roli człowiekowi, który dotychczas nie przejawiał talentów lidera jest chęć postawienia przez PiS na politykę „ciepłej wody”. A więc spokojnym tłumaczeniu wyborcom, bez wdawania się w „pyskówki” z politycznymi oponentami, na czym polegają obecne działania rządu i dlaczego wiele spraw nie zostało załatwionych, bo nie mogło być.  Inna sprawa, że takich mocnych politycznych oponentów w regionie nie ma. Zatem można zrozumieć decyzje Kaczyńskiego o odsunięciu Koguta, który często i gęsto kompromitował się na konferencjach swoimi niegramatycznymi, pozbawionymi sensu wypowiedziami,  przypominającymi raczej wiec związkowy niż wypowiedzi nobilitowanego człowieka do wykształconych wyborców. O ile Kogut jest dobry jako „pyskacz” na wiecach w walce z rządem, to nie musi być dobry jako przywódca partii w regionie, gdzie PiS ma miażdżące poparcie, i teraz trzeba będzie się tłumaczyć rzeczowo wyborcom, a nie atakować rząd.

Koguta dodatkowo kompromituje dawna sprawa syna, który został skazany prawomocnym wyrokiem w procesie o korupcję w futbolu oraz nagranie krążące w internecie, gdzie w wulgarny i chamski sposób zwyzywał sędziego meczu piłkarskiego. Kogut wprawdzie po tych wydarzeniach wycofał się z piłki nożnej, ale niesmak pozostał i chyba nie takiej postawy oczekiwało od senatora RP środowisko inteligenckie z Żoliborza.

Na pierwszy rzut oka wydaje się więc, że beneficjentem ostatnich tygodni jest Janczyk, który wyszedł z cienia senatora zajmując jego miejsce. Ale nie jest to jedyny i najważniejszy beneficjent. Na największego beneficjenta wyrósł prezydent Nowego Sącza Ryszard Nowak, który kiedyś był związany z PC, a przy powstawaniu PiS poświadczył swoim osobistym majątkiem. Takie gesty jak widać i po latach mają znaczenie, tym bardziej, że był okres, gdy Nowak wypierał się wszelkich związków z PiSem, kreując się na bezpartyjnego fachowca. Tak było podczas wyborów samorządowych w 2010 roku, kiedy wystawił swój komitet wyborczy, a lokalny PiS postraszył, że wystartuje nawet bez ich rekomendacji i jeśli życzą sobie walki to ją podejmie. Lokalni działacze PiS nie mieli na tyle determinacji, żeby walczyć ze swoim ( Nowak w 2006 r. zdobył fotel prezydenta jako kandydat PiS) i ostatecznie nie wystawili swojego kandydata. Wydawało się, że w miarę jak Ryszard Nowak buduje wokół siebie swoją własną drużynę, to jego związki z PiSem malały. A tymczasem teraz wraca ze swoją drużyna, w której są byli działacze SLD i PSL, do PiS. I co najważniejsze  - chce odgrywać znacząca rolę w loklanych strukturach partii. Nowak bowiem nie miał łatwego życia w PiSie zarówno, gdy szefował nim Kogut jak i wcześniej Mularczyk. A teraz mocno wsparł Janczyka w walce z Kogutem. Z tym Kogutem, którego poparli w większości obecni posłowie i senator z okręgu nr 14. Jak wynika z doniesień prasowych w drużynie Koguta są posłanki Paluch i  Bartuś oraz posłowie Duda i Leśniak oraz co najciekawsze Naimski. Po stronie Janczyka oprócz Nowaka, Mularczyk, który nie jest jeszcze z powrotem przyjęty do PiS więc nie ma prawa głosu oraz Joachim Brudziński.

I zatrzymajmy się tutaj przy dwóch nazwiskach czyli Brudzińskim i Naimskim Dotychczas Kogut bardzo często odwoływał się do Brudzińskiego, który wywodzi się z gminy Korzenna, sąsiadującej ze Stróżami, gdzie urzęduje senator Kogut. O ile Brudziński nie za często podkreśla w wywiadach swoje związki  z południową Małopolską, i raczej stara się walczyć o swój region, gdzie obecnie mieszka, czyli Pomorze Zachodnie, o tyle senator Kogut bardzo często podkreślał związki Brudzińskiego z Sądecczyzną. Wydawać by się mogło, że relacje tych panów są dobre, o ile nie przyjacielskie. A tymczasem okazało się, to dzięki wsparciu Brudzińskiego, Kaczyński rekomendował Janczyka na szefa okręgu. Po drugiej stronie barykady, jak wynika z wywiadu jaki udzielił Nowak, jest Naimski. Jest to można powiedzieć najbardziej sensacyjna wiadomość, gdyż Naimski uchodził za „człowieka i ucho Kaczyńskiego” na Sądecczyźnie. Sam bowiem nie mając swojego zaplecza w regionie jako '"spadochroniarz" dwa razy startował z listy PiS z okręgu i zdobywał mandat tylko dlatego, że był wysoko na liście. 2. miejsce w 2010 i ostatni wynik oraz 1. na liście i tylko 6,5 % głosów oraz trzeci wynik na liście. Teraz jak wynika z relacji Nowaka Naimski stanął po stronie Koguta. A to oznacza opozycję wobec Kaczyńskiego, z którym przecież się zna od lat 70-tych ubiegłego wieku.

Wprawdzie od kilku lat dał się zauważyć wzrost współpracy między Naimskim i Kogutem, ale można to było łatwo wytłumaczyć brakiem przez Naimskiego jakiegokolwiek zaplecza w regionie i fascynacją prostego człowieka jakim jest Kogut  intelektualnymi przemyślanami człowieka z Warszawy.

Poseł Naimski po wyborach samorządowych w 2014 r. wypowiadał się, że prezydent Nowak nie był jego kandydatem, czym publicznie zakwestionował jedność w partii i już wtedy stanął do walki z Nowakiem. Zaś senator Kogut mówił, że musi rozpędzić służby specjalne i diabła urzędującego w miejskim Ratuszu. Możne te wypowiedzi łatwo zinterpretować jako grę pod publikę, bowiem Nowak w prawicowym Sączu nie cieszy się poparciem całego środowiska prawicowego.

Teraz widać, że ta przymusowa współpraca między Kogutem i Naimskim przerodziła się we wspólny front i to wobec Kaczyńskiego.

Wszystko to sprawia, że ostatni zjazd PiS był moim zdaniem wydarzeniem roku w lokalnej polityce. Jeśli Kaczyński będzie chciał ustanowić Janczyka szefem okręgu, a wszystko na to wskazuje, że tak będzie, bowiem prezes nie zwykł zmieniać zdania w tak kluczowych sprawach, to w najbliższych wyborach parlamentarnych dojdzie do prawdziwej rewolucji na liście wyborczej PiS. W najlepszym wypadku na dalsze miejsca będą mogli liczyć obecni posłowie, którzy poparli Koguta.  I o ile można sobie wyobrazić, że część z nich uda się dostać do Sejmu. Tak jak Mularczykowi się udało z 7. miejsca zdobyć największa liczbę głosów. O tyle większość z nich podzieli los innego „zdrajcy z Solidarnej Polski”, czyli Andrzeja Romanka, który swoje polityczne wybory przypłacił skreśleniem z listy kandydatów startujących z listy PiS.

Największym grzechem jaki popełniają nasi lokalni politycy to grzech pychy. Wydaje im się, że swoją ciężką pracą zawdzięczają to, że zasiadają w parlamencie. Jak bardzo się mylą, to się dopiero okaże. Bowiem w okręgu nr 14 nawet czarnoskóry ateista po rozwodzie mógłby zostać posłem, jeśli tylko miałby poparcie prezesa Kaczyńskiego i startował z wysokiego miejsca. I to polityka Kaczyńskiego i wiara wyborców w jego zbawczą rolę dla Polski jest siłą która wyniosła dość przypadkowe osoby tak wysoko. I to od jednego człowieka zależy, kto znajdzie się w przyszłym parlamencie, a kto nie. Senatorowi Kogutowi w jednym z komentarzy w lokalnym portalu zadedykowałem słowa z Ewangelii. Kogut bowiem bardzo często lubi odwoływać się do Pisma Świętego i swojej wiary katolickiej:

„Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”.

martinoff
O mnie martinoff

"Ja, walkę o Wielką Polskę uważam za najważniejszy cel mego życia. Mając szczerą i nieprzymuszoną wolę służyć Ojczyźnie, aż do ostatniej kropli krwi..."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka