martinoff martinoff
548
BLOG

Co wiemy o politycznej aktywności służb specjalnych

martinoff martinoff Polityka Obserwuj notkę 0

 

 

                W maju 2004 roku Zdzisław Krasnodębski opublikował w „Rzeczpospolitej” artykuł, w którym przedstawił teorię podwójnej transformacji ustrojowej w Polsce. Pierwsza- jawna- polegała na przekształceniu komunistycznego państwa w demokratyczne z gospodarką rynkową. Druga – ukryta – polegała, jak sam nazywa to autor, „na lokalnej modyfikacji i interpretacji nowych instytucji i reguł w taki sposób, by jak najlepiej służyły przetransformowanym elitom komunistycznym i dokooptowanym do nich segmentom dawnej elity opozycyjnej”. Zasadne jest pytanie, kto był głównym reżyserem ukrytej transformacji i jakimi rękami została ona wykonana.

                Proces transformacji jest na tyle złożony, iż możemy go scharakteryzować i uporządkować według różnych kryteriów. Jeśli za kryterium weźmiemy widzialność i stopień tajności procesu transformacji to trudno będzie nam zbudować szereg zdarzeń od najbardziej widzialnych i przejrzystych do najbardziej utajnionych z tego względu, iż wiedza oraz umiejętności poznawcze nie są jednakowo przyporządkowane dla każdego badacza i obserwatora procesu. Niemniej jednak jak najbardziej uzasadnione jest przyjęcie, iż aktorzy ukryci w okresie wielkich przemian są bardziej aktywni niż w dojrzałych i ustabilizowanych systemowo krajach.

                Jak zaznacza prof. Zybertowicz: „Na tym świecie spiski istnieją. Istnieją organizację zdolnego tajnych, zakrojonych na szeroka skale przedsięwzięć. (…) „Agent wpływu”- to nie jest pojęcie wynalezione przez autorów powieści sensacyjnych”. Pomiędzy spiskową teorią dziejów z jednej strony, a teorią zakładającą przebieg wydarzeń nie planowanych, o charakterze żywiołowym i w znacznej mierze przypadkowym – z drugiej, istnieje szeroki obszar, a w min szereg możliwych wariantów.

                Niestety w polskim dyskursie społecznym skutecznie wyeliminowano jakąkolwiek polemikę z góry zakładając brak ukrytych podmiotów transformacji. Zamiast poddać krytycznej analizie wszelkie „spiskowe teorie” posłużono się nią do ograniczenia publicznej debaty, a tym samym do kontroli społeczeństwa. Logiczne jest, bowiem przyjęcie, że pojedynczy człowiek nie jest w stanie zainicjować wielkich zdarzeń, co nie stanowi problemu dla organizacji lub luźnie sformułowanej grupy, mającej odpowiednie zaplecze i zasoby. Nie można jednak się dziwić ostentacyjnemu lekceważeniu teorii pochodzących spoza głównego nurty prasy wysokonakładowej, jeśli przyjmiemy opinię posła Dziewulskiego za prawdziwą: „Czwartą władzą w państwie nie są żadne media, tylko służby specjalne. Służby specjalne pracują dla siebie. Ich nadrzędnym celem jest ciche sprawowanie władzy. To oni mianują ministrów albo ich utrącają”. Dużo wcześniej, bo w 1996 roku, Siemiątkowski, zaraz po nominacji na szefa MSW, wyraził podobną opinię. Będąc przesłuchiwany przez specjalną komisję do zbadania sprawy Oleksego powiedział, że: „jest przerażony nasyceniem redakcji współpracownikami UOP”.

               Jakikolwiek pogląd powinien być poddany starannej obróbce analitycznej i rzeczowej krytyce. W wyniku tego możemy określić wartość poznawczą takiej hipotezy i jej stopień pokrewieństwa z rzeczywistością. Przywoływany wcześniej prof. Zybertowicz jest zwolennikiem konstruktywizmu jako metody badawczej. Jak sam opisuje: „(…) konstruktywizm twierdzi, że naukę - rozumianą zarówno jako zespół pewnych działań, jak i pojęciowych efektów tych działań - można (i należy) badać według tych samych zasad co pozostałe dziedziny kultury: tj. jako względnie uporządkowaną (zinstytucjonalizowaną) formę ludzkich działań wyznaczanych przez pewne zbiory reguł”. Są takie obszary zagadnień, gdzie trudno o tak zwane „twarde fakty”- niepodważalne przez innych badaczy. Często są to po prostu „społecznie utwardzone” dowody. Bowiem jak dowodził przedwojenny zwolennik konstruktywizmu Kazimierz Ajdukiewicz nasze sądy, na które się powołujemy przy tworzeniu obrazu świata zależą od „wyboru aparatury pojęciowej”, co prowadzi do zniekształcenia całości.

 

 

Widzialne niewidzialne

 

            Niewidzialne dla nas są procesy, gdzie główną rolę odgrywają służby specjalne. Ale przecież każdy obywatel dostrzega patologie wokół siebie. Ważna jest odpowiedź czy te patologie są wynikiem słabości demokracji czy raczej maja charakter systemowy: „Czymś innym jest bowiem korupcja statystycznie rozproszona, a czymś innym wyraźnie ukierunkowana przez pewne grupy i siły społeczne. Znane są przypadki, że ludzie dawnej nomenklatury najpierw załatwiają sobie korzystnie oprocentowane kredyty rzędu setek milionów złotych, a dopiero potem obmyślają, jak ustawić gwarancje. Z drugiej strony natomiast osoby spoza dawnych układów odsyłane są z kwitkiem. O zbyt wielu tego typu sytuacjach się słyszy, by nie uznać, iż mamy tu do czynienia z poważnym zjawiskiem społecznym. (...)”.

            Prof. Staniszkis twierdzi, że władza strukturalna odpowiedzialna za kształtowanie przyszłej struktury społecznej, modelu kapitalizmu, a co za tym idzie i rozkład szans obywateli jest realizowana poza instytucjami demokratycznego państwa. Instytucje te istnieją tylko dla „rytuału” i są niejako „terenem polityki symboli”. Posiadają one ograniczone zasoby i środki do sprawowania realnej władzy. Prof. Staniszkis używa pojęcia „pokolenie ‘84”, które dotyczy osób młodych, wykształconych wysłanych na Zachód, aby tam poznali zasady obowiązujące na wolnym rynku. Jej zdanie podziela Zybertowicz, według którego, fasadowy charakter demokracji w krajach Europy środkowej został nadany przez sieć nieformalnych grup interesu. Niska jakość stanowienia prawa, nieuregulowany lobbing, nękające społeczeństwo afery są rezultatem działania nieformalnych grup. Na uwagę zasługuje fakt, że wiele afer nigdy nie zostało wyjaśnionych i rozliczonych. Równie znamienny jest fakt, że niektóre afery zostały przeprowadzone w przedsiębiorstwach korzystających z tak zwanej osłony kontrwywiadowczej. Stawia to pytanie o rolę służb specjalnych w tego typu przedsięwzięciach. Jak pisze prof. Zybertowicz: „Jest wysoce nieprawdopodobne, że rozgałęzione logistycznie, trwające przez dłuższy czas, cechujące się wysoki poziomem zorganizowania i udziałem wielu osób działania służące drenowaniu środków publicznych i ich nielegalnemu transferowi w ręce prywatne mogły umknąć uwadze profesjonalnych służb specjalnych”. Dziś już wiemy, że na przestrzeni ostatnich lat służby specjalne nie tylko pomagały czy nawet kierowały przepływem środków publicznych w prywatne ręce, ale również silnie oddziaływały na politykę na przykład poprzez infiltrowanie legalnie działających partii politycznych, usuwanie ministrów i premierów ze stanowisk. Co gorsza, zarzuty takie stawiane przez media służbom nie zostały w sposób rozsądny rozwiane ani przez wymiar sprawiedliwości ani przez instytucje nadzorujące prace służb. Niepokojące jest to, że w demokratycznej Polsce, w głównym nurcie debaty politycznej pomija się możliwość przechwycenia zasobów ludzkichpracujących wcześniej dla komunistycznych służb specjalnych.

              Ponieważ w mojej pracy postaram się skoncentrować na służbach specjalnych i ich roli w tworzeniu patologii życia publicznego w Polsce z góry odrzucam „twarde dowody”, bowiem obszar działań służb podlega tajności, a często jest także obszarem dezinformacji. Mimo to możemy wiele odtworzyć posługując się heurystyką. W badaniach nad służbami specjalnym najważniejsza jest umiejętność dedukcji oraz zdolność do znajdywania związków między faktami.

              Nie podlega dyskusji, iż Polska lat 80 -tych była państwempolicyjnym. Proces demontażu komunizmu rozpoczęli sami komuniści, zatem nie mógł on mieć charakteru nieskoordynowanego i chaotycznego. Znaczącą rolę w przekształceniach pełniły służby, bowiem to do nich mogli się zwrócić najwyżsi dostojnicy państwowi pragnący „przemodelować system”. Rola służb nie ograniczała się tylko do zwalczania opozycji i Kościoła. SB, dzięki swoim oficerom - opiekunom, sprawowała również kontrolę nad każdym bankiem i przedsiębiorstwem. Dziś „przez kontakty w bankach można uzyskać wgląd w business plan przedstawiony przez aktualną lub potencjalną konkurencję. Można nie tylko opóźnić lub zablokować przyznanie kredytu dla konkurencji - znając jej business plan można przechwycić np. jej zagraniczne kontakty zaopatrzeniowe i utrudnić rozwój”.

              Służby poprzez „osłonę kontrwywiadowczą” rozpięły parasol nad najważniejszymi przedsiębiorstwami. To dzięki temu mogły swobodnie kontrolować ruch kadrowy w takim przedsiębiorstwie wpływając na niego na przykład poprzez certyfikaty bezpieczeństwa dostępu do informacji. Mogły zatrudniać swoich ludzi na etatach niejawnych i werbować wśród pracowników swoich informatorów. Tak rozbudowana siatka w praktyce kontrolowała przedsiębiorstwo. Mimo to nawet w takich przedsiębiorstwach nie udało się służbom uniemożliwić wypływu kapitału i majątku do innych spółek. O czym to świadczy? Służby nie realizują swoich działań konstytucyjnych, związanych z ochroną interesów ekonomicznych i bezpieczeństwa państwa. Takie działania wskazują raczej na istnienie niejawnej struktury, silnie związanej grupy, której interesy są ważniejsze niż interes państwa.

            Następną dawką wiedzy kontekstowej będzie fakt, iż większość spraw nie została wyjaśniona, a akta w tym czasie leżały w prokuraturze. To nie powinno dziwić, jeśli spojrzymy na pracę Rzecznika Interesu Publicznego, gdzie większość osób, jakim się zajmuję to osoby pełniące zawody sędziego, adwokata i prokuratora. Trzeba też zaznaczyć, że zawody te tworzą zamknięte korporacje samorządowe. Służby specjalne poprzez silne więzi z tymi zawodami mogły oddelegować część swoich zasobów ludzkich do infiltracji nowych adeptów zawodów prawniczych, co pozwoli im na silne wpływy nawet po usunięciu powiązanych z komunistycznym aparatem ludzi. Już ta wiedza pozwalana na stwierdzenie, iż: „Przypuszczalnie mechanizm jest taki: w (1) oficjalne działania polityczne i gospodarcze wtapiane są (2) przedsięwzięcia operacyjne służb, w te zaś z kolei (3) prywatne inicjatywy polegające na przepompowywaniu środków publicznych w prywatne ręce. Dzięki temu wszystko można ukryć za zasłoną tajemnicy państwowej i argumentu racji stanu; argument ten przywoływano na początku lat 90-tych, gdy na jaw wyszły operacje FOZZ”.Udział służb specjalnych w aferze FOZZ to temat na osobą prace. Warto tylko zaznaczyć, że główny oskarżony Grzegorz Żemek zeznał na swoim procesie, że otrzymywał instrukcje od oficerów służb specjalnych.Pułkownik Krzysztof Łada, oficer prowadzący Żemka, został w czasach rządów Millera wiceszefem WSI. Następnie Prezydent Kwaśniewski odznaczył go Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, o czym poinformowano w Monitorze Polskim. Pod koniec rządów SLD został wysłany przez swojego kolegę Dukaczewskiego na funkcje attache wojskowego do Bejrutu.Były minister spraw wewnętrznych Marek Biernacki podaje również przypadek kariery funkcjonariusza MSW Witolda Adamczyka. Z czasem przeszedł on z MSW do pracy w Wydziale Zagranicznym KC PZPR, następnie został dyrektorem Oddziału PKO BP w Warszawie by trafić do Art B na funkcje wiceprezesa. Jak twierdzi Biernacki: „liczne miejsca pracy Adamczyka wynikają z tego, że zawsze „szedł” za pieniędzmi PZPR”. Pracował w tych miejscach, gdzie w danym czasie znajdowały się pieniądze byłej PZPR.

           Nie powinniśmy się dziwić, że większość spraw jest niewyjaśniona skoro nawet komisje parlamentarne odpowiedzialne za nadzór nad służbami specjalnymi są infiltrowane przez byłych agentów SB. Andrzej Żelazowski przez dwie kadencje był posłem i w tym czasie pełnił funkcje członka komisji parlamentarnej ds. służb specjalnych. Zasiadał w specjalnej komisji powołanej do zbadania sprawy Oleksego oskarżonego o szpiegostwo na rzecz Rosji. Jak ustalił tygodnik „Wprost” Żelazowski od 1978 był zarejestrowany jako kontakt operacyjny „AZ”. Członkowie PZPR nie mogli być agentami, dlatego SB wobec nich utworzyła termin „kontakt operacyjny”. Już jako przykład hipokryzji można przywołać wywiad z Żelazowskim, w którym odpowiadając na pytanie, czy umiałby zwerbować na agentów dziennikarzy przeprowadzających z nim wywiad, odpowiedział: „żebym mógł ogóle podejść do tego, to zapewne bym się spotkał z panami w zupełnie innym anturażu zupełnie inaczej by to przebiegało. Ja nie podejmuje się takiej gry, nigdy też nie byłem jej poddany”. Działalność posła Andrzeja Żelazowskiego z SLD jest konkretnym przykładem utrzymywania się patologii życia publicznego w Polsce.

 

martinoff
O mnie martinoff

"Ja, walkę o Wielką Polskę uważam za najważniejszy cel mego życia. Mając szczerą i nieprzymuszoną wolę służyć Ojczyźnie, aż do ostatniej kropli krwi..."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka